Rozdział
7.
Białe ściany , plastikowe krzesła i ten zapach , który czuć był w całym
korytarzu – środek odkażający. Mama kiwała się nerwowo w przód i w tył, ojczym
siedział ze wzrokiem wbitym w jasne płytki , Harry stał oparty o ścianę
próbując powstrzymać sen, o tej godzinie jeszcze nie kontaktował , więc nie
jestem pewna czy w ogóle wie , dlaczego tutaj jesteśmy. Ja natomiast chodziłam
w kółko po korytarzu nie mogąc usiedzieć w miejscu.
Liv była nieprzytomna , jeszcze nie mogliśmy do niej wejść, jedyne co zdążyliśmy się dowiedzieć od
lekarzy to to , że nie ma większych urazów wewnętrznych , jedynie doznała
poważnego wstrząsu mózgu i złamała prawą
rękę oraz lewą nogę… A raczej ktoś jej złamał , przynajmniej taka jest moja opinia….
Wypadek (rzekomo ) samochodowy został spowodowany przez to , że w pojazd , w
którym znajdowała się moja siostra i jej chłopak wjechał pijany kierowca , tyle
, że o dziwo urazów doznała jedynie pasażerka , a kierowca (Black) ma jedynie rozcięty
łuk brwiowy ! Czy tylko ja widzę w tym coś podejrzanego ?!
- To na pewno wina Tony’ego – zatrzymałam się tuż przed
Styles’em , któremu oczy same się zamknęły.
- Yyy… co? – zapytał zdezorientowany podnosząc powieki.
- Że to wina Black’a !
- Ciszej … - skarcił mnie chłopak – wiem , że on ma nie po
kolei w głowie , ale myślisz , że byłby zdolny do tego , żeby zrobić krzywdę
niczemu niewinnej Liv?
- Tak !
- Przepraszam , ale czy mogłaby pani nie krzyczeć – warknęła
na mnie jedna z pielęgniarek – to jest szpital , a nie dyskoteka – pokręciła głową
.
- Przepraszam – odpowiedziałam ściszonym tonem.
Gdy tylko kobieta zniknęła z mojego pola widzenia
odciągnęłam Harry’ego na bok , byliśmy na tyle daleko, żeby moja mama i jej mąż
nie mogli nas usłyszeć. Rozglądnęłam się na wszelki wypadek , żeby
sprawdzić czy na pewno nikogo nie ma w
pobliżu.
- Kochanie czy ty możesz mi łaskawie wyjaśnić o co ci
chodzi? – poprosił chłopak łapiąc mnie za ramiona.
- No patrz nie sądzisz , że to dość podejrzane , że moja
siostra tak bardzo ucierpiała , a ten skurw…. – przerwałam , gdy jeden z
lekarzy przeszedł obok nas – chłopak ma
raptem jedną , małą rankę ?
- Może to tylko przypadek… - westchnął – nie zawracaj sobie
tym teraz głowy , dobrze? Policja się ma tym zająć , powinnaś się teraz zająć
siostrą , będzie cię teraz potrzebować.
- Bronisz go? „Policja ma się tym zająć” ? – popatrzyłam na
niego zdziwiona – Kim jesteś i co zrobiłeś z moim narzeczonym ?!
- Oj Alex daj spokój , po prostu myślę logicznie – zaśmiał się
i uciekł ode mnie wzrokiem.
- Ty wiesz więcej niż ja , prawda ? – zapytałam .
- Pogadamy o tym w domu…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
Wróciliśmy przed drzwi pomieszczenia , w którym znajdowała
się Liv, Alexis usiadła obok swojej mamy i zaczęła ją pocieszać , wciąż
potarzała , że „wszystko będzie dobrze”, jak dla mnie to było dość marne
pocieszenie , jednak dzięki rozmowie , którą przeprowadziliśmy chwilę temu
mogłem wywnioskować , że w jej głowie tworzą się teraz wszelkie podejrzenia
związane z całym tym wypadkiem. Zapewne dlatego nie mogła znaleźć mniej tandetnego
tekstu na pocieszenie własnej matki , ale cóż to była jedna z nielicznych wad
mojej ukochanej – była aż za bardzo zawzięta. Jeżeli coś sobie umyślała musiała
doprowadzić sprawę do końca bez względu na to jak ona sama na tym ucierpi… bo
tak zwykle się to kończyło. „Najładniej ” pokazuje nam to sytuacja , w której
ja byłem w więzieniu , a ona chcąc mnie uratować oddała się w niewolę do Black’a
. Mam nadzieję , że tym razem nie posunie się aż tak daleko…
A wracając do wypadku to Alex mówiąc , że wiem więcej od
niej miała trochę racji. Trochę , bo ja jeszcze tego nie wiem , a jedynie
podejrzewam… Podczas tego nieszczęsnego niedzielnego obiadu Black ciągle mówił
o tym , że on byłby znacznie lepszym partnerem życiowym dla Alexis , nie wspominając
już o tym , że potrafił tak świetnie mną
zmanipulować , że o mało co nie jej nie zostawiłem… Może Tony chce teraz pozbyć się Liv , żeby mieć
wolne pole ,aby mógł dostać się do moje ukochanej? Najpierw wyeliminuje jej
siostrę , bo teraz ,gdy już się do niej jakoś zbliżył nie będzie mu już
potrzebna , a potem przyjdzie kolej na mnie …
- Może wy już jedźcie
do domu? - zaproponowała Kate – póki co
i tak do niej nie wejdziemy , a wy odbierzecie maleństwo od Pauli i Zayn’a , no
i się wyśpicie , Harry ledwo się na nogach trzyma , a tobie córeczko odpoczynek
się przyda – poklepała córkę po ramieniu.
- To chociaż zadzwoń do mnie od razu jak się obudzi ,
dobrze? – poprosiła Alexis wstając z miejsca.
- Oczywiście , a teraz idźcie już się wyspać – uśmiechnęła się
do nas ciepło.
Pożegnaliśmy się szybko ,a następnie ruszyliśmy korytarzem w
stronę wyjścia. Dziewczyna przyśpieszyła kroku , była zdeterminowana i o dziwo
wyglądała na dość pewną siebie , to było dość niepokojące …
- Nie jedziemy do domu, prawda? –zapytałem , gdy znaleźliśmy
się przed budynkiem.
- Nie Kochanie , jedziemy odwiedzić Black’a !
_______________________________________________________________________________
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj ;) Mam nadzieję ,że mi
wybaczycie :* A i odpowiadam na pytanie jednej z was –„Piszę , bo…?” :
Piszę , bo w ten sposób mogę wyrazić siebie, bo to mi pomaga
, gdy jest mi źle , wszystkie negatywne emocje przelewam „na papier”, bo po
prostu to kocham i nie wyobrażam sobie swojego życia bez pisania , od dwóch lat
jest to najważniejsza rzecz jaką robię :)
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO <3
PS
Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało (https://www.facebook.com/thisismeblogger
)