sobota, 26 kwietnia 2014

I'm lookinf for you



Rozdział 7.
Białe ściany , plastikowe krzesła  i ten zapach , który czuć był w całym korytarzu – środek odkażający. Mama kiwała się nerwowo w przód i w tył, ojczym siedział ze wzrokiem wbitym w jasne płytki , Harry stał oparty o ścianę próbując powstrzymać sen, o tej godzinie jeszcze nie kontaktował , więc nie jestem pewna czy w ogóle wie , dlaczego tutaj jesteśmy. Ja natomiast chodziłam w kółko po korytarzu nie mogąc usiedzieć w miejscu.
Liv była nieprzytomna , jeszcze nie mogliśmy do niej wejść,  jedyne co zdążyliśmy się dowiedzieć od lekarzy to to , że nie ma większych urazów wewnętrznych , jedynie doznała poważnego  wstrząsu mózgu i złamała prawą rękę oraz lewą nogę… A raczej ktoś jej złamał , przynajmniej taka jest moja opinia…. Wypadek (rzekomo ) samochodowy został spowodowany przez to , że w pojazd , w którym znajdowała się moja siostra i jej chłopak wjechał pijany kierowca , tyle , że o dziwo urazów doznała jedynie pasażerka , a kierowca (Black) ma jedynie rozcięty łuk brwiowy ! Czy tylko ja widzę w tym coś podejrzanego ?!
- To na pewno wina Tony’ego – zatrzymałam się tuż przed Styles’em , któremu oczy same się zamknęły.
- Yyy… co? – zapytał zdezorientowany podnosząc powieki.
- Że to wina Black’a !
- Ciszej … - skarcił mnie chłopak – wiem , że on ma nie po kolei w głowie , ale myślisz , że byłby zdolny do tego , żeby zrobić krzywdę niczemu niewinnej Liv?
- Tak !
- Przepraszam , ale czy mogłaby pani nie krzyczeć – warknęła na mnie jedna z pielęgniarek – to jest szpital , a nie dyskoteka – pokręciła głową .
- Przepraszam – odpowiedziałam ściszonym tonem.
Gdy tylko kobieta zniknęła z mojego pola widzenia odciągnęłam Harry’ego na bok , byliśmy na tyle daleko, żeby moja mama i jej mąż nie mogli nas usłyszeć. Rozglądnęłam się na wszelki wypadek , żeby sprawdzić  czy na pewno nikogo nie ma w pobliżu.
- Kochanie czy ty możesz mi łaskawie wyjaśnić o co ci chodzi? – poprosił chłopak łapiąc mnie za ramiona.
- No patrz nie sądzisz , że to dość podejrzane , że moja siostra tak bardzo ucierpiała , a ten skurw…. – przerwałam , gdy jeden z lekarzy przeszedł obok  nas – chłopak ma raptem jedną , małą rankę ?
- Może to tylko przypadek… - westchnął – nie zawracaj sobie tym teraz głowy , dobrze? Policja się ma tym zająć , powinnaś się teraz zająć siostrą , będzie cię teraz potrzebować.
- Bronisz go? „Policja ma się tym zająć” ? – popatrzyłam na niego zdziwiona – Kim jesteś i co zrobiłeś z moim narzeczonym ?!
- Oj Alex daj spokój , po prostu myślę logicznie – zaśmiał się i uciekł ode mnie wzrokiem.
- Ty wiesz więcej niż ja , prawda ? – zapytałam .
- Pogadamy o tym w domu…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
Wróciliśmy przed drzwi pomieszczenia , w którym znajdowała się Liv, Alexis usiadła obok swojej mamy i zaczęła ją pocieszać , wciąż potarzała , że „wszystko będzie dobrze”, jak dla mnie to było dość marne pocieszenie , jednak dzięki rozmowie , którą przeprowadziliśmy chwilę temu mogłem wywnioskować , że w jej głowie tworzą się teraz wszelkie podejrzenia związane z całym tym wypadkiem. Zapewne dlatego nie mogła znaleźć mniej tandetnego tekstu na pocieszenie własnej matki , ale cóż to była jedna z nielicznych wad mojej ukochanej – była aż za bardzo zawzięta. Jeżeli coś sobie umyślała musiała doprowadzić sprawę do końca bez względu na to jak ona sama na tym ucierpi… bo tak zwykle się to kończyło. „Najładniej ” pokazuje nam to sytuacja , w której ja byłem w więzieniu , a ona chcąc mnie uratować oddała się w niewolę do Black’a . Mam nadzieję , że tym razem nie posunie się aż tak daleko…
A wracając do wypadku to Alex mówiąc , że wiem więcej od niej miała trochę racji. Trochę , bo ja jeszcze tego nie wiem , a jedynie podejrzewam… Podczas tego nieszczęsnego niedzielnego obiadu Black ciągle mówił o tym , że on byłby znacznie lepszym partnerem życiowym dla Alexis , nie wspominając już  o tym , że potrafił tak świetnie mną zmanipulować , że o mało co nie jej nie zostawiłem… Może  Tony chce teraz pozbyć się Liv , żeby mieć wolne pole ,aby mógł dostać się do moje ukochanej? Najpierw wyeliminuje jej siostrę , bo teraz ,gdy już się do niej jakoś zbliżył nie będzie mu już potrzebna , a potem przyjdzie kolej na mnie …
-  Może wy już jedźcie do domu? -  zaproponowała Kate – póki co i tak do niej nie wejdziemy , a wy odbierzecie maleństwo od Pauli i Zayn’a , no i się wyśpicie , Harry ledwo się na nogach trzyma , a tobie córeczko odpoczynek się przyda – poklepała córkę po ramieniu.
- To chociaż zadzwoń do mnie od razu jak się obudzi , dobrze? – poprosiła Alexis wstając z miejsca.
- Oczywiście , a teraz idźcie już się wyspać – uśmiechnęła się do nas ciepło.
Pożegnaliśmy się szybko ,a następnie ruszyliśmy korytarzem w stronę wyjścia. Dziewczyna przyśpieszyła kroku , była zdeterminowana i o dziwo wyglądała na dość pewną siebie , to było dość niepokojące …
- Nie jedziemy do domu, prawda? –zapytałem , gdy znaleźliśmy się przed budynkiem.
- Nie Kochanie , jedziemy odwiedzić Black’a !
_______________________________________________________________________________
Jeszcze raz przepraszam za wczoraj ;) Mam nadzieję ,że mi wybaczycie :* A i odpowiadam na pytanie jednej z was –„Piszę , bo…?” :
Piszę , bo w ten sposób mogę wyrazić siebie, bo to mi pomaga , gdy jest mi źle , wszystkie negatywne emocje przelewam „na papier”, bo po prostu to kocham i nie wyobrażam sobie swojego życia bez pisania , od dwóch lat jest to najważniejsza rzecz jaką robię :)
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO <3
PS
Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało  (https://www.facebook.com/thisismeblogger )

Przepraszam....

Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału , ale rozchorowałam się , rozdział będzie wieczorem.

czwartek, 24 kwietnia 2014

I'm looking for you



Rozdział 6.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
Nie byłem zły, byłem wściekły . Nie na nią. Na siebie. Znowu do tego dopuściłem , znowu zrobiła to przeze mnie. To wszystko moja wina.
Przez ostatnie miesiące zdążyłem zapomnieć o tym , że Alex robi sobie krzywdę. Po tym jak obiecała , że więcej tego nie zrobi myślałem , że wyrzuciła żyletkę , i że już nigdy więcej nie przejdzie jej to nawet przez myśli…
Ale teraz stoi przede mną zapłakana dziewczyna z pociętymi nadgarstkami , z zaschniętą krwią na skórze , ze strachem w oczach. Dobrze pamiętam jak ostatnim razem się zachowałem , zamiast jej pomóc wpadłem w furię i byłem bliski tego by ją uderzyć …
W tej chwili czułem to samo. Ta sama złość , zupełnie tak jakbyśmy cofnęli się w czasie , jakbyśmy nie stali przed łazienką w naszym domu , jakbyśmy stali w podziemnych korytarzu.
Wepchnąłem ją do pomieszczenia i zamknąłem drzwi na klucz. Podszedłem do niej i przycisnąłem ją swoim ciałem do ściany . Czułem jej przyśpieszony oddech , jej serce , które biło z zawrotną prędkością …
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Puść mnie – powiedziałam cicho.
Ręce chłopaka przesunęły się na moje biodra , głowę oparł o moje ramię. Nie bardzo rozumiałam jego zachowanie , najpierw był obojętny , potem wściekły , a teraz …
-Obiecałaś , że nie będziesz się ciąć – odezwał się nie zmieniając pozycji.
- Obiecałeś , że nigdy nie odejdziesz – odpowiedziałam lakonicznym tonem.
- A odszedłem? – zdziwił się , przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej.
- Chciałeś to zrobić .
Usiłowałam się wydostać z jego objęć , jednak uścisk Styles’a był mocniejszy niż się spodziewałam , nie dałam rady.
- Nie puszczę cię , jesteś moja – zaśmiał się.
- Naprawdę jest ci teraz do śmiechu? – zapytałam z wyraźną ironią wciąż próbując się wyszarpać – jesteś nie poważny , zostaw mnie ! – krzyknęłam zdenerwowana , naprawdę nie miałam ochoty na jego głupie gierki.
- Powiedziałem już , że cię nie puszczę – wyprostował się i spojrzał mi w oczy.
- Chcę iść spać.
- To śpij.
- Jesteś infantylny ! – wrzasnęłam , Harry dostatecznie potargał mi nerwy.
- Ale i tak mnie kochasz – pocałował mnie w policzek .
Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć , zawsze wykorzystywał ten niepodważalny argument jednocześnie stając na wygranej pozycji. Jak ja tego w nim nie znoszę , o cokolwiek byśmy się nie kłócili on zawsze musi postawić na swoim , jednocześnie sprawiając , że będę pragnęła go tak bardzo , że nie będę już pamiętała o co się kłóciliśmy. Nie potrafiłam się mu oprzeć i zdecydowanie zbyt często to wykorzystywał.
- Już ci ulżyło ? – zapytał  rysując palcami kółka na moich plecach .
- Nie – mruknęłam starając się ukryć zachwyt – A tobie? Przed chwilą wyglądałeś jakbyś chciał mnie pobić…
- Kiedy patrzysz w moje oczy całe moje zło znika – szepnął .
Nachylił się pocałował mnie w usta. Poczułam się tak jakby przez moje ciało przeszedł prąd elektryczny.
Kocham cię , Kocham cię, Kocham cię , Kocham cię , Kocham cię – powtarzałam w myślach przez cały czas , gdy podtrzymywał pocałunek.
Tak nie powinno być … co się ze mną dzieję? Dlaczego tak łatwo mu wybaczam ? Czemu nie potrafię się na niego gniewać ? Kłótnie czy sprzeczki w związkach to norma, tyle , że w normalnych związkach ludzie ze sobą dyskutują przedstawiając argumenty , a nie rzucają za każdym razem ten sam tekst ,a potem się całują jak gdyby nigdy nic się nie działo .
Czy inne dziewczyny też tak mają , że gdy ich ukochany je całuje całkowicie mu się poddają i nie potrafią zapanować nad sobą? Tak jakby należały tylko i wyłącznie do niego? Czy to źle , że nie umiem mu się postawić?
Harry nie jest tyranem , on po prostu potrafi walczyć o swoje racje , a ja ? Ja zwykle coś psuję , on to naprawia , ja się poddaje , on wygrywa , ja mu ulegam , on ma czego chciał.
Nie wiem co jest w tym najdziwniejsze , ale chyba to ….że mi to nie przeszkadza …
- Dlaczego wyszedłeś? – zapytałam i wtuliłam się w niego .
- Musiałem coś przemyśleć.
- Wciąż myślisz , że nie mamy sensu ? – pytałam dalej .
- …nie … - zawahał się .
Nie miałam ochoty na dalszą kłótnie ,więc  nie pytałam o nic więcej , po prostu zamknęłam oczy i starałam się o niczym nie myśleć.
                                               ***
Dryń !!! Dryń!! Dryń!!
- Harry odbierz .
- To twój telefon nie będę odbierał .
-Skąd wiesz , że mój?
- Bo moi znajomi zwykle nie dzwonią o 4 nad ranem.
Niechętnie sięgnęłam po komórkę leżącą na etażerce. Przetarłam oczy i zerknęłam na wyświetlacz  - Mama.  Czego ona chce ode mnie o tej godzinie ?
- Halo? – zapytałam zaspanym głosem .
- Mów ciszej – mruknął Styles naciągając na głowę białą kołdrę.
- Co się stało mamo ? – ponownie zapytałam ignorując narzekania chłopaka .
Jedyne co słyszałam w słuchawce to krzyki i płacz , moja rodzicielka milczła.
- Mamo ! No powiedz co się dzieje ! – zaczynałam się denerwować.
- Liv miała wypadek …
________________________________________________________________________________
Jedna z was miała do mnie wczoraj pytanie prywatne , więc pomyślałam , że jeżeli , któraś z was też chce o coś zapytać to zapraszam  tutaj -  https://www.facebook.com/thisismeblogger   - pytajcie śmiało ;) Love you all <3
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO <3

środa, 23 kwietnia 2014

I'm looking for you



Rozdział 5.
Chłopak wszedł do środka zostawiając mnie samą . Przez dłuższą chwilę stałam tępo wpatrując się w barierkę otaczającą taras , słowa , które wypowiedział chwilę temu jeszcze do mnie niedotarty.
„Chciałbym w to wierzyć”
Co ?!
- Styles stój ! – krzyknęłam wbiegając do pomieszczenie.
Harry zatrzymał się przed drzwiami wyjściowymi , dłoń miał zaciśniętą na klamce , chciał wyjść.
- O co ci chodzi? Chciałbyś w to wierzyć ?! Nie wierzysz , że cię kocham ?! – nie panowałam nad sobą.
- Nie o to chodzi… - mruknął wciąż się nie odwracając .
- To o co?
- Po prostu nie wiem czy to wszystko ma sens – po tych słowach trzaskając drzwiami opuścił nasz dom.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co robić , co myśleć , jak się zachować … Co nie ma sensu? My? My nie mamy sensu ?!
Przecież jeszcze wczoraj mówił , że na nikim nie zależy mu tak bardzo jak na mnie , a dzisiaj nie wierzy , że go kocham ? Co tu się do jasnej cholery dzieje ?!
Może to ,jednak moja wina? Może był ze mną teraz tylko ze względu na dziecko , a tak naprawdę to co do mnie czuł już dawno przeminęło ? W końcu byłam tylko znajomą z dzieciństwa dzięki , której wylądował w więzieniu i prawie stracił życie… Może on tak naprawdę zawsze kochał Brooklyn? Słyszałam jak ostatnio z nią rozmawiał … Może to już koniec „NAS” ?
Pobiegłam na górę do sypialni ,gdy byłam już na miejscu otworzyłam trzecią szufladę w komodzie naprzeciwko łóżka . W środku leżała czerwona kosmetyczka , wysypałam całą jej zawartość na dywan i zaczęłam szukać jednej , dość istotnej rzeczy , którą ukrywałam przed Harry’m.
Niewielka żyletka zalśniła metalicznym blaskiem , wzięłam ją do ręki i oparłam się o ścianę.
Ostatni raz miałam ją w rękach , gdy mój ukochany był w szpitalu , gdy niedawani mu żadnych szans , ale wtedy nie zrobiłam na swojej skórze nawet jednego cięcia. Przypomniałam sobie jak obiecałam chłopakowi , że już nigdy nie będę robić sobie krzywdy , pamiętałam jak bardzo był wściekły ,kiedy jeszcze w podziemiach zobaczył rany , nie chciałam widzieć go nigdy więcej w takiej furii… Ale teraz , skoro NIE WIE CZY TO WSZYSTKO MA SENS to co mi szkodzi … Nie będzie zły na osobę , która nic dla niego nieznaczny , prawda ?
- To tylko chwila , potem poczujesz się lepiej – powiedziałam sama do siebie.
Zamknęłam oczy i  ostrym narzędziem narysowałam na skórze trzy kreski. Nie były głębokie , nie chciałam się wykrwawić, chciałam tylko , żeby to wszystko wypłynęło ze mnie razem z krwią …
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
Popchnąłem szklane drzwi i wszedłem do wnętrza budynku. Kolorowe światła , głośna muzyka i mocny zapach alkoholu. Ostatni raz byłem tu dobre cztery lata temu , a to miejsce w ogóle się nie zmieniło . Tętniło życiem jak dawniej i zapraszało do odrobiny szaleństwa.
W sumie to nie wiem czemu przeszedłem akurat tutaj. Na pewno nie będę mógł tu w spokoju przemyśleć tego co tak bardzo mnie martwi , a tym bardziej nie znajdę rozwiązania problemu . Tak naprawdę to jedyne co mogłem znaleźć tutaj to rozpustne dziewczyny , które nie miały skrupułów i bezwstydnie namawiały każdego faceta na wspólną noc , litry alkoholu i facetów , facetów , którzy dzielili się na trzy grupy:
- Ci , którzy nie mieli co zrobić ze swoim życiem i postanowili zatopić smutki w wódce.
- Ci, którzy szukali łatwej panienki.
- Ci, którym znudził się ich dotychczasowy związek i szukali chwilowej zabawy.
Nie należałem do żadnej z tych grup , byłem tu tylko po to by się od stresować , usiąść na krześle i popatrzeć na ludzi , którzy nie muszą martwić się przeszłością , dla których liczy się tylko tu teraz . Móc przez chwilę poczuć się jak oni…
- Styles ! Jak ja cię dawno nie widziałem ! – podszedł do mnie Nick , dawny kolega z czasów , gdy jeszcze należałem do gangu Black’a , Nick również tam był.
- Cześć  - przywitałem się .
- Co ty tu robisz ? Minęło parę ładnych lat odkąd ostatni raz się widzieliśmy – poklepał mnie po ramieniu.
- Wpadłem zobaczyć czy coś się zmieniło – odpowiedziałem.
- Choć pogadamy – zaprowadził mnie do wolnego stolika – no to opowiadaj co u ciebie słychać ? – poprosił , gdy zajęliśmy miejsca.
- No to …eh.. – nie miałem zamiaru wspominać mu o podziemiach , więzieniu , „niewoli” u Black’a i wypadku , o wiele bezpieczniej będzie jeżeli  usłyszy o bardziej normalnych rzeczach – zaręczyłem się , zostałem ojcem … teraz szukam pracy, chcę się ustatkować – trochę skłamałem , marzyła mi się wolność i całkowita niezależność .
- Wow ! Nasz buntownik Harry tatusiem – zaśmiał się z lekkim zdziwieniem – przyznam się szczerze , że tego się po tobie nie spodziewałem , a co to za narzeczona ?
- Alexis Michele – wypowiedziałem imię i nazwisko dziewczyny.
- Nie znam – pokręcił głową – Ładna jakaś ? – spojrzał na mnie znacząco .
- Czy jest ładna? – powtórzyłem pytanie i zamyśliłem się – nie , nie jest ładna … ona jest …hm… jak nie z tego świata … niesamowita…
Mężczyzna zaczął coś do mnie mówił , ale ja już go nie słuchałem , moje myśli odpłynęły gdzieś daleko.
Alexis . MOJA ALEXIS. Jest totalnie niezdarna, nie potrafi nad sobą zapanować, łatwo się irytuje… ale jest kimś bez kogo nie potrafię funkcjonować …  i jest moja…
- Sorry stary muszę spadać , do zobaczenia ! – krzyknąłem i wybiegłem z klubu.
                                                ***
Wpadłem do domu nie mogąc złapać tchu , zrzuciłem z siebie kurtkę i ruszyłem na górę po schodach. Wszędzie było zgaszone światło. Miałem szczerą nadzieję , że znajdę ją w sypialni , że będzie spała… i że za bardzo nie przejęła się tym co powiedziałem przed wyjściem. Musiałem z nią porozmawiać …wyjaśnić jej o co chodziło…
Otworzyłem drzwi naszego pokoju , łóżko nawet nie było pościelone. Zaświeciłem światło , nie było jej. Jedyne co zastałem to rozrzucone na dywanie kosmetyki i żyletka , która leżała w  niewielkiej kałuży krwi.
O nie ! Żyletka? Krew ?!
- Alexis ! – krzyknąłem dosłownie wypadając z pokoju na korytarz.
- Tak ? – dziewczyna wychyliła się zza drzwi łazienki .
Podszedłem i otworzyłem drzwi szerzej , tak , żebym mógł widzieć ją całą. Czerwone policzki, spuchnięte oczy , płakała .
- Pokaż mi ręce – powiedziałem stanowczo.
- Nie widzę takiej potrzeby – automatycznie schowała ręce za plecy i zrobiła krok w tył.
- Alex pokaż mi ręce – powtórzyłem przybliżając się do niej.
- Nie.
- To nie była prośba – złapałem ją za ramiona.
Moje dłonie zjechały w dół , zatrzymały się na nadgarstkach , pociągnąłem jej kończyny do przodu. Kreski z zaschniętej krwi , były tam , cięła się , znowu , dlaczego?
- Czemu to zrobiłaś? – popatrzyłem jej prosto w oczy.
- Przez ciebie !
__________________________________________________________________________________
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO <3 ( Będę wdzięczna jeżeli najpóźniej do 21 będą … ;* ) Love you all xoxo

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

I'm looking for you



Rozdział 4.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
-Nie sądzisz , że ze mną byłoby jej lepiej?
Milczałem.
- Miałaby pełną stabilizację , nie musiałaby się martwić o to , że brakuje pieniędzy.
Milczałem.
-Dostawałaby wszystko czego tak bardzo chce…
Milczałem.
-… a w szczególności tą wymarzoną suknię ślubną – zaśmiał się chytrze – szczerze dziwię się jej , że wybrała ciebie , mięczaka ,który nie potrafi zadbać o własną rodzinę …sorry stary , ale jesteś totalnym frajerem , mam nadzieję , że twój syn się  ciebie nie wrodził .
Wdech, wydech, wdech, wydech… nie trać kontroli , panuj nad sobą ,on robi to tylko po to , żeby cie zdenerwować – powtarzałem tą regułkę w myślach wciąż wpatrując się  w ten sam punkt na ścianie.
Mężczyzna wpatrywał się we mnie , miałem wrażenie , że jest zdziwiony faktem , że jego prowokacje nie działają .
- Słuchaj , tak pomijając naszą osobistą nienawiść to naprawdę nie wiem co ta dziewczyna w tobie widzi – w jego głosie nie było tym razem słychać ironii – Ty nawet się nie starasz .
- Staram się – wycedziłem przez zęby.
- Niby jak ? To, że od czasu do czasu się z nią prześpisz ,albo pocałujesz to nie jest staranie się !
-Skąd ty to możesz wiedzieć ?! – krzyknąłem odwracając się w jego stronę.
- Od Liv , one są siostrami , więc mówią sobie wszystko – mówił do mnie tak , jakby mój umysł nie był w pełni sprawny – Alexis się jej żali , że jej niedoceniasz , nie wspominając już o tym, że chcesz ją zostawić …
- Ja nie chcę jej zostawić ! Chciałem jechać do pracy!
- Ciekawe… a czy Brooklyn , twoja była , nie jest czasem właśnie w Irlandii … - uśmiechnął się cwaniacko -  Ja wiem więcej o was niż możesz sobie wyobrazić przyjacielu , twoja Alex marzy o ślubnym kobiercu , a ty chcesz się wyrwać z tego wszystkiego jak najszybciej , bycie odpowiedzialnym mężem i ojcem ci nie odpowiada ? – uniósł w charakterystyczny sposób brew .
Już miałem mu coś powiedzieć , miałem go zmieszać z błotem , a najchętniej zmiażdżyć mu tą wyszczekaną buźkę ,gdy do pokoju weszła Alexis z Izak’iem na rękach. Była szczęśliwa , uśmiechnięta , chłopczyk też nie wyglądał na niezadowolonego.  Moja narzeczona , mój syn – dwie osoby , których szczęściem powinienem się cieszyć , które powinny być dla mnie najważniejsze na świecie …Czemu tego nie czułem ? Czemu na sam ich widok uśmiech nie pojawiał mi się na twarzy? Czy Black miał rację? Czy naprawdę tak bardzo brakowało mi niezależności i wolności ?
- I jak sukienka pasowała ? – zapytał Tony ,gdy dziewczyna usiadła na swoim miejscu.
- Nie musisz udawać , dobrze wiem kim jesteś – spiorunowała go spojrzeniem – i zaręcza ci , że uduszę cię własnym rękami  jeśli spróbujesz skrzywdzić moją siostrę lub kogokolwiek z naszej rodziny.
- Skrzywdzić? – oburzył się , jednak sztuczność i sarkazm były wyczuwalne w tonie jego głosu – to ja już nie mogę się zakochać ?!
- Człowiek bez serca nie może kochać – skwitowała moja narzeczona rzucając mu fałszywy uśmiech.
Zdanie wypowiedziane przez dziewczynę porównałem do siebie … Może dlatego nie potrafiłem zachowywać się tak jak przystało na ustatkowaną osobę ? Może ja po prostu nie mam serca? Skoro byłem zdolny zabić kogoś czy skrzywdzić z zimną krwią to chyba tak samo jak Black go nie posiadałem …
- Coś się stało? – zapytała mnie ukochana , kiedy reszta rodziny znalazła się w pomieszczeniu – posmutniałeś .
- Nie , nic się nie stało – skłamałem – po prostu się zamyśliłem – uśmiechnąłem się delikatnie chcąc ją uspokoić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Coś się stało. Jestem tego pewna w 100% , Harry nad czymś się zastanawiał , coś go martwiło , nie dawało mu spokoju , a on nie chciał mi powiedzieć co.
Był już późny wieczór. Izak już dawno spał , a Styles pomimo chłodu stał na tarasie i z niewiadomych dla mnie powodów wpatrywał się w niebo. Wiem, że zostawiłam go dzisiaj samego z jego największym wrogiem , ale co miałam powiedzieć mamie? Przepraszam ,ale nie przymierzę tej sukienki , bo muszę pilnować narzeczonego , żeby nie zabił chłopaka Liv ? Poza tym strasznie jej zależało , żeby zobaczyć mnie  w tej sukni , moja rodzicielka tak samo mocno jak ja wierzy w to , że w niedalekiej przyszłości ja i Harry staniemy przed ołtarzem i przysięgniemy sobie wieczną miłość …ale póki co chyba będę musiała tylko marzyć , bo mój ukochany na ta „wieczność” chyba nie jest jeszcze gotowy.
 - Harry powiedz mi co się dzieje … - poprosiłam  podchodząc do chłopaka .
Chłopak odwrócił się w moją stronę , przez dłuższą chwilę intensywnie się mi przyglądał . Następnie przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował w usta.
- Co czułaś? – zapytał po tym jak oderwał swoje wargi od moich.
- Ale , że co ?
- Co czułaś jak cię całowałem ? – wytłumaczył jednocześnie wprawiając mnie w dość duże  zdziwienie.
- Co czułam? – zastanowiłam się chwilę – Czułam jak wszystkie moje zmysły zaczynają wariować ,czułam jak moje serce bije coraz szybciej … nie wiem … nie potrafię opisać tego co ze mną robisz ,gdy łączysz nasz usta – wyznałam , na moich policzkach pojawiły się czerwone rumieńce.
- A czułaś się kochana ? – zadał kolejne pytanie.
- Głupie pytanie … - prychnęłam – przy tobie zawsze czuję się kochana – zaśmiałam się.
-Eh… - westchnął ciężko i przeniósł z powrotem  wzrok na gwiazdy – chciałbym w to wierzyć … - szepnął sam do siebie , odwrócił się i wyszedł zostawiając mnie samą .
________________________________________________________________________________
Przypominam , że mój nowy twitter to -@Alexis_andHarry , gdybyście miały jakieś pytania lub prośby to serdecznie zapraszam ;) Love you all <3
20 KOMENTARZY = JUTRO NOWY ROZDZIAŁ <3