niedziela, 23 lutego 2014

Another world



Rozdział18 .
Minęło kilka dni , a jeśli chciałoby się opisać krótko wystarczyłoby jedno słowo – chaos. Harry zarządził proces rutynowego bezpieczeństwa , więc nikt nie może nawet pomyśleć o opuszczeniu podziemi, a największy problem tkwi w tym , że zaczyna brakować jedzenia i lekarstw.
Brandon nie żyje, znalazł się w samym środku samochodowej kraksy , pomiędzy dwoma zderzającymi się pojazdami  , które dosłownie go zmiażdżyły . Liam i Louis nie mogli nic zrobić , a wrócili do nas w tak krytycznym stanie , ponieważ przez kręcącą się wszędzie policję musieli iść do domu na około przez las. Nawet nie chce myśleć o tym co musieli przejść w ciągu podróży , bez wody, jedzenia …
Harry ostatnio cały czas był gdzieś potrzebny , więc nawet nie sypiał, nie licząc krótkich drzemek na siedząco przy biurku.  Co chwila ktoś go wołał , przyjmował skargi , albo starał się zorganizować cokolwiek , żeby było co włożyć do garnka , niestety nie szło mu to najlepiej.  Pierwszym powodem dla , którego  nie mogli zorganizować akcji były listy gończe rozesłane po całym Londynie , teraz już wszyscy wiedzieli kim jest Styles i uważali go za niebezpiecznego mordercę . Drugim powodem była śmierć Brandon’a , jeśli ktoś go rozpoznał zapewne rozpoczną poszukiwania , bo skoro dziecko , które zaginęło dwa lata temu nagle się „odnalazło” to oznacza , że reszta zaginionych również gdzieś jest. Teraz nie wolno dawać nam żadnego znaku życia .
                                                                                     ***
- Harry skończyła mi się morfina – odezwała się Gemma na już drugim dzisiejszym zebraniu Rady.
- Gem i co ja poradzę na to , że nie możemy wyjść – odpowiedział jej Harry krzyżując ręce na piersiach, ja zwykle siedział przy biurku  i walczył ze zemęczeniem–uwierz , że gdybym tylko mógł to bym ci przyniósł tyle tego znieczulenia ile sobie zażyczysz – westchnął  ciężko – czegoś jeszcze nam brakuje?
- Jedzenia – Sharon odgarnęła loki , które opadły jej na oczy- mamy jeszcze trochę zapasów , ale nie mam pewności czy starczy nam to na dłużej niż trzy dni , dzieciaki i tak już skarżą się , że są głodne po tym jak ograniczyliśmy posiłki .
- Ta sama odpowiedź co wcześniej – Styles przetarł zaczerwienione od zmęczenia oczy.
- A czy wszyscy z nas są poszukiwani ? – zapytałam po dłuższej chwili milczenie i położyłam ręce na ramionach Hazz’a chcąc dodać mu otuchy .
- Teoretycznie tak – odpowiedzi udzielił mi Niall .
-Teoretycznie? – przyznam , że trochę nie zrozumiałam , spodziewałam się prostej odpowiedzi „Tak” lub „nie”.
- Bo widzisz ja w gruncie rzeczy nie jestem poszukiwana – wyjaśniła Gem – większość ludzi myśli , że po prostu wyjechałam .
- No to mamy światełko w tunelu ! – ucieszyłam się ,jednocześnie spotykając się ze zdziwionym spojrzeniem pozostałych – serio na to nie wpadliście? – zaśmiałam się , może nie było to odpowiednie zachowanie w tej sytuacji , ale naprawdę nie mogłam pojąć ,dlaczego nikt inny na to nie wpadł -  Skoro nikt nie szuka Gemmy to może ona mogłaby iść i coś załatwić ? – zaproponowałam .
- To nie jest głupi pomysł – powiedział przywódca  i uśmiechnął się do mnie – teraz tylko pozostaje pytanie czy moja siostra się zgodzi?
W tej samej chwili wzrok wszystkich spoczął na lekko zdezorientowanej doktorce , z wyraźnym zniecierpliwieniem czekaliśmy na jej decyzję , która tak naprawdę może zadecydować  o życiu nas wszystkich.
- Nie będę kraść – blondynka nie była najwyraźniej zachwycona moim pomysłem.
- Nie musisz , przecież mamy oszczędności na czarną godzinę i chyba najwyższa pora z nich skorzystać – zapewniła ją Paula.
- Proszę Gemma zrób to – poprosiłam – dla dzieciaków .
Dziewczyna westchnęła i zaczęła wodzić wzrokiem po naszych twarzach , wyraźnie było widać , że ta opcja nie przypadła jej do gustu , ale tak jak wszyscy wiedziała , że nie ma innej opcji .
- No dobra – zgodziła się w końcu – jutro ustalimy szczegóły – powiedziała i opuściła pomieszczenie .
Parę minut później ja i Harry zostaliśmy już sami w naszej sypialni , chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął na swoje kolana . Nic nie mówiąc zaczął mnie całować , namiętnie i łapczywie , była to miła odmiana po tym  jak w ciągu minionych dni byliśmy dla siebie  prawie jak obcy . Wplotłam dłonie w jego długie loki rozkoszując się przypływem przyjemności.
- Przepraszam , że ostatnio cię zaniedbałem – oderwał się od moich ust i spojrzał  mi w oczy .
- Nie masz za co przepraszać ,jesteś szefem masz prawo być zajęty – uśmiechnęłam się .
- Ale ja nie lubię jak moja dziewczyna nie jest wystarczająco dopieszczona – zaśmiał się chytrze , ten krótki chichot wystarczył , żeby zrozumiała co ma zamiar zrobić .
- Za nim przejdziesz do czynów chciałabym cię o coś zapytać … - jego milczenie uznałam za zgodę -  co się dzieje z Brooklyn ? Ostatnio w ogóle jej nie widywałam .
- Opłakuje śmierć brata – wytłumaczył , nie miałam pojęcia , że Brook i Brandon byli rodzeństwem – nie jest w stanie wyjść ze swojego pokoju i rozmawia jedynie z Jade , uznałem , że lepiej będzie jeśli nie będę jej męczył i pozwolę w spokoju dojść do siebie.
- Rozumiem , a i jeszcze jedno – przypomniałam sobie – Co jest między nami ?
- Nie rozumiem …
- Spójrz sypiamy ze sobą , całujemy się , dzielimy jeden pokój , a w rzeczywistości nie jesteśmy oficjalnie nikim więcej jak przyjaciółmi , większość osób ma mnie za twoją panienkę do łóżka – przez głowę przeleciała mi wypowiedź Brook na temat naszej dwójki .
- Przecież wiesz , że cię kocham , więc nie rozumiem w czym problem – zadrwił.
- Harry dobrze wiesz o co mi chodzi !
- No właśnie nie do końca – on jest taki głupi czy tylko udaje ?
-Mam namyśli to , że zachowujemy się jak para , a nią nie jesteśmy – wyjaśniłam trochę zbulwersowana .
- Ale po co to komu?
__________________________________________________________________________________
 Dear Agnes ! Don’t worry I remember you honey :)
Przepraszam , że rozdział nie należy do najdłuższych , ale mam nadzieję , że mi wybaczycie ;D Dziękuję za komentarze ! Kocham was !
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W PIĄTEK <3
PS
KTÓRAŚ Z WAS PISAŁA , ŻE MA DZIŚ URODZINY , WIĘC  WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! <3

Another world



Rozdział 17 .
- Alexis ja jestem niebezpieczny, powinnaś teraz wstać i jak najszybciej odejść nawet się nie odwracając – powiedział z dezaprobatą.
-Mogłeś o tym pomyśleć za nim mnie w sobie rozkochałeś…- wciąż siedziałam bardzo blisko niego, dlatego sam postanowił się odsunąć – może ,gdybyś powiedział mi o tym dwa miesiące temu bałabym się na ciebie spojrzeć , ale teraz patrząc na ciebie nie jestem w stanie zobaczyć mordercy – złapałam go za rękę nie pozwalając na zwiększenie dystansu między nami – w moich oczach zawsze będziesz  tym chłopcem z gimnazjum. Tym, który mnie kocha i przy , którym czuję się bezpieczna ! – krzyknęłam dla podkreślenia siły moich argumentów.
- Chciałem ci powiedzieć od razu , ale nie potrafiłem –wyszarpał dłoń z mojego uścisku – kochałem cię , kocham i będę kochać , ale  ty nie powinnaś  mnie kochać ,wpakuję cię w kłopoty ! – wstał i odszedł kawałek.
- Jesteś taki infantylny! –wrzasnęłam zbulwersowana jego zachowaniem – Co ty sobie myślisz , że po tym jak robiłeś wszystko, żebym sobie ciebie przypomniała tak po prostu będę w stanie odejść?! Non stop powtarzałeś mi jak jestem ważna , a w tej chwili twierdzisz , że powinnam się ciebie bać , tym bardziej po tym jak zapewniałeś mnie , że nigdy nie zrobiłbyś mi krzywdy?!
Zamilkł. Moje argumenty były nie do podważenia , a jego nie miały absolutnie żadnego sensu. Nie twierdzę , że Harry nie zabił tego chłopaka , ale nie rozumiem co próbuje w tej chwili osiągnąć wygadując takie bzdury.
- Czego jeszcze nie wiem? –zapytałam w końcu starając się opanować.
Milczenie . Cisza. Tępy wzrok wbity w przestrzeń. Znowu to samo , znowu mnie ignoruje, znowu nie chce mi o czymś powiedzieć .
- Harry mam już dość , mieliśmy umowę , miałeś powiedzieć mi CAŁĄ PRAWDĘ , a w rzeczywistości ograniczyłeś się do jednego zdania , które tak naprawdę nic nie wyjaśnia – podsumowałam – jeśli teraz mi nie odpowiesz odejdę i nawet nie będę próbowała wrócić .
Minęło kilka minut i w momencie, gdy zamierzałam udać się do wyjścia ,Styles postanowił się odezwać :
- Zabiłem go przez ten gang , to oni mi kazali grożąc , że zrobią krzywdę tobie –wytłumaczył , podszedł do mnie , tym razem spojrzał mi głęboko w oczy – wiedzieli o tobie, wiedzieli, że chcę cię chronić , bo codziennie chodziłem pod twoją szkołę i patrzyłem jak z niej wychodzisz –dłonie zacisnął na moich ramionach , bolało , nawet bardzo , jednak obiecałam sobie , że mu nie przerwę dopóki nie doczekam się wszystkich wyjaśnień – nie wiem co on zrobił przywódcy , ale tak bardzo bałem się o twoje życie , że z zimną krwią odebrałem je Andy’emu … gdy było już po wszystkim niewiadomo skąd dowiedziała się o tym policja ,a członkowie grupy , których uważałem za przyjaciół w jednej chwili zniknęli z mojego życia zostawiając mnie w tarapatach.
- A chłopcy? Zayn, Liam , Niall i Louis? – zapytałam ,bo wydawało mi się , że skończył.
- Też uciekli … ale wrócili po paru tygodniach , rozpoznali mnie jak kradłem , a potem poszli za mną do podziemi  - wytłumaczył i westchnął ciężko- wybaczyłem im , że mnie zostawili i stworzyliśmy własne zgrupowanie przysięgając sobie nawzajem, że już nigdy się nie rozdzielimy w taki sposób.
- Tylko co to się ma o teraźniejszości? – to pytanie nurtowało mnie od samego początku , nie rozumiałam związku między tym wszystkim , policja już dawno uznała , że śmierć Andy’ego była nieszczęśliwym wypadkiem.
- Ktoś mnie ostatnio rozpoznał – odpowiedział rozluźniając uścisk , nie jestem pewna czy był świadomy tego co robił podczas opowiadania mi o tym wszystkim , mogę jednak spodziewać się , że po  tym chwilowym ataku szału zostaną na mojej skórze pamiątki- dlatego tak bardzo spanikowałem , gdy Brook uciekła , bałem się , że mnie wyda , a ja trafię za kratki na dożywocie !– nie wiem czemu , ale w tym momencie pomyślałam , że Hazz ma w sobie coś z egoisty, nie bał się o dzieciaki , które ma pod opieką , nie bał się o przyjaciół tylko siebie … takie przynajmniej mam wrażenie.
Nie byłam do końca pewna co powinnam powiedzieć, jak mam zareagować , jakich użyć słów. Mój ukochany jest mordercą, ściga go policja, a ja czuję bezradna …niczym zagubiona nastolatka z książek , która czyta moja siostra fascynując się perypetiami wiecznie niezdecydowanej dziewczyny . Dopiero teraz zorientowałam się , że moje życie jest właśnie jak taka głupiutka opowieść dla nastolatek ,  śmieszne , ale niestety  prawdziwe.
-Właściwie to czemu chciałeś , żebym odeszła? – przypomniałam sobie jego reakcje w chwili , gdy go przytuliłam.
-Bo ,gdybym  ,jednak poszedł za kratki byłabyś bezpieczna i nie musiała się mną przejmować .
- Jesteś idiotą – skomentowałam jego wypowiedź , jednocześnie spotkałam się ze zdziwionym i zdezorientowanym  spojrzeniem – tak jesteś idiotą i to największym na świecie – powtórzyłam głośniej niż wcześniej – Ponieważ tylko idiota może myśleć , że nawet jeślibym odeszła to bym się tobą nie przejmowała ! – wrzasnęłam – Człowieku przecież ja cię kocham !
Grymas , który wcześniej  gościł na jego twarzy zmienił się w delikatny uśmiech, rozchylił wargi , chciał coś powiedzieć , ale nie zdążył , bo nagle otworzyły się drzwi prowadzące do wnętrza budynku z hukiem się otworzyły . W odległości zaledwie paru metrów od nas stanęła zdyszana Gemma z trudem łapiąc powietrze .
- Liam i Louis wrócili – oznajmiła między łapczywymi wdechami – mają złe wieści …
                                                                               ***
Louis i Liam wyglądali okropnie , byli brudni , na ich twarzach znajdowało się pełno zaschniętej krwi , na rękach blizny. Li miał otwartą ranę na  ramieniu , a Lou był ledwo żywy , wyglądali tak jakby właśnie wrócili z wojny .
Byliśmy w szpitalu , ja , Harry , Gemma , która podając morfinę starałaś się uśmierzyć ból cierpiącym mężczyzną  oraz reszta Rady. Na innym łóżku ,trochę dalej , leżał nieprzytomny Aston , nigdzie ,jednak nie byłam w stanie dostrzec Brandon’a . Raczej niemożliwe jest , żeby nie potrzebował po powrocie wizyty u lekarza skoro pozostali wyglądali tak potwornie po powrocie , więc gdzie on jest ?
Dyskretnie rozejrzałam się po osobach znajdujących się w pomieszczeniu , póki co wszyscy byli tak bardzo zszokowani stanem zdrowia przybyły , że nikt nie był w stanie zapytać co tak dokładnie się stało. Harry stał obok mnie , nerwowo przygryzał dolną wargę , jego wzrok utkwił w nieprzytomnym chłopcu ,którego klatka piersiowa ledwo się unosiła , płuca z trudem łapały powietrze . Paula i Em szeptały coś między sobą ze strachem wymalowanym na twarzach , Sharon nie mogąc patrzeć na to wszystko opuściła szpital powstrzymując się od łez. Zayn i Niall stali oparci o ścianę  nie pokazując absolutnie żadnych emocji .
Wszyscy domyślaliśmy się co się stało z Brandon’em , były tylko dwie opcje:
Pierwsza – znaleźli go i zabrali by oddać rodzinie.
Druga – nie żyje.
- Nie wiem czy starczy mi leków – Gem zwróciła się do brata przerywając milczenie.
- Póki co nie możemy wyjść – odpowiedział Styles – nie wiem co się stało z chłopcem …
- Właśnie , teraz musimy dowiedzieć się co się stało z Brand’em – odezwał się Malik – dopiero wtedy będziemy mogli cokolwiek zaplanować .
Spojrzenia wszystkich skupiły się na Liam’ie , który z całej trójki wydawał się najbardziej przytomny. Ciszę zagłuszało wycie Tomlinson’a , leki przeciwbólowe przestawały działać , więc nie było szans na to byśmy mogli czegokolwiek się od niego dowiedzieć. Payne  jest naszą nadzieją.
- Brandon…- zaczął słabym głosem – Brandon’a już nie ma …
_________________________________________________________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze , a szczególnie za 20 ^^ uwielbiam czytać takie długie to po prostu daje mi takiego power’a  i chęci , że aż brak słów ;D Zdjęć już nie będzie , bo uznałam , że będę pracować nad waszą wyobraźnią :D Jeżeli uwiniecie się z komentarzami to jeszcze dziś wieczorem coś dodam :) Kocham was <3
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ DZIŚ WIECZOREM/W PIĄTEK xx

piątek, 21 lutego 2014

Another world



Rozdział 16.
Ulga – to właśnie poczułam odchodząc korytarzem od zdezorientowanego chłopaka . Wreszcie wyrzuciłam z siebie to wszystko co tak długo dusiłam w środku, choć gdzieś tam z tyłu głowy pojawiła się myśl, że może powinnam być trochę bardziej delikatna … jednak szybko ją zignorowałam , pierwszy raz udało mi się mu postawić  i jestem z tego dumna! Jedyne co pozostało teraz to zdać pytanie :
Czy  Harry przystanie na moje warunki czy też uzna , że dla względnego bezpieczeństwa lepiej będzie jeśli nie wyda swoich tajemnic?
Co do tego mam mieszane uczucia i szczerze mówiąc trochę boję jego decyzji…
                                                                              ***
Nadszedł wieczór , dzieciaki powoli zbierały się do spania , starszaki kręciły się po korytarzach czekając aż ,któryś z członków Rady zagoni ich do łóżek. Przechodziłam między nimi próbując wypatrzeć Harry’ego , którego od naszej porannej kłótni nigdzie nie widziałam , zastanawiałam się czy sekrety, które wymagam , żeby mi wyjawił są aż tak straszne ,że musi aż tyle myśleć nad podjęciem odpowiedniej decyzji czy może po prostu sam nie wiem czy zależy mu na mnie tyle bardzo , aby mnie wtajemniczyć ? No cóż jeżeli tylko uda mi się go zaleźć to uzyskam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie , chociaż w sumie to sama nie wiem teraz czy tego chcę. Ponieważ  oznajmiłam mu , że jeżeli nie będzie chciał mi wszystkiego wyjaśnić to odejdę … co będzie jeżeli faktycznie stwierdzi , że nie chcę ? Wtedy będę musiała opuścić podziemia , tylko jest jeden problem – nie mam gdzie pójść.
Jest ! Harry właśnie wyszedł z korytarza prowadzącego do szpitala. Co on tam robił? Z resztą nie ważne …
- Harry ! – krzyknęłam przedzierając się w jego kierunku przez nastolatków.
- Cześć Alexis – powiedział zwyczajnym tonem i lekko się uśmiechnął .
- Podjąłeś już decyzję? – zapytałam nie odpowiadając na jego powitanie , ta informacja zdecydowanie bardziej mnie obchodziła.
-Tak …-odpowiedział , ale odwrócił ode mnie wzrok i skupił go na jakimś punkcie  za mną , w jednej chwili uśmiech zniknął z jego twarzy , zamiast niego pojawiło się wyraźne zmieszanie.
- I co postanowiłeś? – ciągnąłem dalej jednocześnie nie mogąc  doczekać się odpowiedzi i czekając na moment , w którym będę musiała spakować walizkę i znaleźć nowy dom.
-Powiem ci wszystko – jego głos drżał ,wciąż unikał mojego wzroku – Ale nie tutaj – złapał mnie za rękę – chodź …
Nie protestowałam, gdy po przejściu paru metrów ściągnął z głowy bandankę i zasłonił mi ją oczy , prowadził mnie powoli pilnując , żebym nie straciła równowagi co w moim przypadku nie było łatwym zadanie. Gdy jeszcze żył mój ojciec mówił , że jestem największym nieszczęściem w okolicy ,miała zaledwie kilka lat , a każde moje wyjście na plac zabaw kończyło się zdartą skórą , siniakiem wielkości śliwki czy nawet złamaniem ręki , najśmieszniej ,jednak było to , że o owym wypadku orientowałam się dopiero ,kiedy późnym wieczorem wracałam do domu. W ramionach taty zawsze czułam się bezpiecznie on jest …był jedynym ,który rozumiał mnie i moją wybujałą wyobraźnię, tylko  on wiedział jaka jestem naprawdę. W sumie to dość zabawny jest fakt, że teraz identycznie czuję się , gdy idę z zasłoniętymi oczami prowadzona przez Styles’a , pamiętam ,że ktoś kiedyś powiedział , że dziewczynki wybierają sobie chłopców podobnych do ich ojców , kiedyś w to nie wierzyłam , ale teraz byłabym skłonna zmienić zdanie.
Po długiej drodze poczułam zapach drzew , lekki wiatr rozwiał mi włosy , a świeże powietrze uderzyło w moje płuca z niesamowitą siłą. Tak długo przebywałam pod powierzchnią , że już zapomniałam jak to jest na zewnątrz. Usłyszałam cichy świegot ptaków , szum przejeżdżającego samochodu , nie mogłam uwierzyć własnym zmysłom dopóki chłopak nie ściągnął mi opaski z oczu. Wtedy zobaczyłam , że  stoimy na dachu, na samym szczycie budynku , a wszystko za czym tak bardzo tęskniłam w podziemiach mogę teraz zobaczyć i nacieszyć się tym dowoli.
- O mój Boże – szepnęłam wciąż zafascynowana  widokiem przyrody i podbiegłam do granicy , krok dalej i byłabym martwa.
- Uważaj – odezwał się Harry , po czym położył dłonie na moich biodrach obawiając się , że spadnę – usiądźmy – zaproponował , był otępiały , a po jego minie wyraźnie widziałam , że czuje się nieswojo , tak jakbym była obcym człowiekiem , któremu kazano wyjawić coś niezwykle cennego , nie podobało mi się to.
Mimo wszelkich zastrzeżeń usadowiłam się blisko niego , siedzieliśmy na skraju , a nasze nogi swobodnie zwisały w dół , w milczeniu czekałam aż mój towarzysz raczy się odezwać .
- A więc … -zaczął wbijając  wzrok w przestrzeń – może zacznijmy od końca- westchnął – Jeśli chodzi o Brook to nie masz się co martwić , to ona ubzdurała sobie , że coś do niej czuję , gdy mi to powiedziała nie zaprzeczyłem tylko dlatego, że bałam się, że znów spróbuje uciec – wyjaśnił – ale spokojnie , nie okazując większych emocji .
- Aha – skomentowałam odruchowo nie bardzo wiedząc co powiedzieć, teraz było mi trochę głupio , że wcześniej tak bardzo na niego naskoczyłam – przepraszam za to jak się rano zachowałam , nie powinnam…
-Nic się nie stało –uśmiechnął się , jednak jego oczy wciąż patrzyły na ten sam punkt – miałaś prawo , w końcu to ja zawaliłem , powinienem powiedzieć ci o tym od razu …
I znów cisza, znów niekomfortowo się czujemy, znów zachowujemy się jak obcy ludzie… co się z nami dzieje ?!
To było takie  dziwne, jeszcze wczoraj byliśmy  ze sobą blisko i okazywaliśmy sobie uczucia, dziś znajdujemy się pod rozgwieżdżonym niebem , w najbardziej romantycznym miejscu jakie mogłabym sobie wyobrazić , mówimy o swoich tajemnicach , a z uroczej parki , która zeszłego wieczoru padła sobie bez zastanowienia w ramiona zamieniliśmy w bezuczuciowe manekiny…
- Ok.- Harry przerwał panujące między naszą dwójką milczenie i wreszcie przeniósł wzrok na mnie , jego źrenice były rozszerzone , a zielone tęczówki błyszczały w świetle księżyca-  nie ma zwlekać , najwyższa pora przejść do mniej przyjemnych tematów – przełknął głośno ślinę -  wiesz dlaczego ścigają mnie władze miejskie , no i państwowe?
- Bo uciekłeś z domu i prowadzisz nielegalny dom dla dzieciaków , które też postanowiły uciec ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie niepewnym tonem , o tym mówił cały czas i wszyscy znali tą wersje , jednak skoro zapytał mnie o to musiało być w tym wszystkim jakieś drugie dno.
- No to też – zaśmiał się cicho ,ale sekundę później był już poważny jak wcześniej – ale jest coś jeszcze … ja… kojarzysz taki słynny niegdyś gang „Blackers” ?
- Ci co chodzili ubrani na czarno i wszyscy się ich bali?
- Dokładnie – potwierdził – po opuszczeniu rodziny należałem do nich razem z resztą chłopaków , Zayn’em, Louis’em , Liam’em i Niall’em …a pamiętasz takiego chłopaka Andy’ego Red’sa?
- Tak , chodził ze mną do pierwszej liceum – przypomniałam sobie – ale go ktoś zamordował , albo miał jakiś wypadek .
- To ja go zabiłem .
Morderca. Kryminalista .Zbrodniarz . Uciekinier .Zabójca. Chłopak. Ukochany. Ideał . Mężczyzna ze snów .Mój Harry – wszystkie te wyrazy przeleciały mi przez głowę . Powinnam się odsunąć i jak najprędzej uciec , człowiek , który siedział obok mnie odebrał komuś życie , był niebezpieczny …  Chciałam wstać , jednak coś sobie przypomniałam , drugie zdanie jakie do mnie powiedział , w dniu , w którym ledwo żywa obudziłam się ledwo żywa w jego sypialni –„Nie skrzywdzę cię”.
Nie zrobił tego wtedy , teraz też tego nie zrobi.
Przysunęłam się bliżej , objęłam rękami jego szyję , głowę oparłam o ramię. Czułam, że patrzy na mnie z dezaprobatą , nie był zadowolony faktem, że tak po prostu przyjęłam to do wiadomości . Choć w moim umyśle tysiące myśli biło się o to co będzie dla mnie najlepsze pozostałam na swoim miejscu jeszcze bardziej wtulając się w jak zwykle ciepłe ciało chłopaka .
- Powinnaś się mnie bać – odezwał się po chwili ze smutkiem.
- Ale nie umiem …
__________________________________________________________________________________
Trochę mnie nie było , ale już się pozbierałam i jestem w stanie pisać :) Ale mam dla was złą wiadomość – rozdziały będą dodawane tylko i wyłącznie piątek –niedziela , ponieważ mam objawy takiej dziwnej choroby ( nie zmyślam!) , przez którą jest jakiś tam problem z krążeniem w dłoniach , sinieją i są bardzo zimne no i właśnie moja mama wyczytała , że to się dzieje ludziom , którzy dużo piszą na komputerze , więc automatycznie dostałam ograniczenie -.- Bardzo was przepraszam , mam nadzieję , że rozdział się podobał i pamiętajcie , że was kocham ! xoxo
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO (W NIEDZIELĘ ) <3

sobota, 15 lutego 2014

Informacja



PRZEPRASZAM, ALE NIE WIEM KIEDY DODAM NASTĘPNY ROZDZIAŁ , MAM PROBLEM I MINIE TROCHĘ CZASU ZA NIM GO ROZWIĄŻĘ , WIĘC NIE BĘDĘ MOGŁA PISAĆ .
JEŚLI COŚ SIĘ ZMIENI POINFORMUJE WAS NA TWITTER’RZE - @Iwantbesmoebody.