Rozdział 23.
Podeszłam niepewnie do drzwi i zerknęłam przez wizjer. Był
tam. On naprawdę stał po drugiej stronie, z dłońmi schowanymi w kieszeniach
jego ulubionych, czarnych spodni, czekał aż wpuszczę go do środka. Zerknęłam za
siebie przez chwilę wpatrując się w drzwi prowadzące do salonu. Powiedział, że
chce mnie tylko zobaczyć, to nic złego, prawda?
Przekręciłam kluczyk, złapałam za klamkę i szybko otworzyłam
drzwi. Za progiem znajdował się Harry, jak zwykle wręcz niemożliwie idealny.
Włosy miał ciut dłuższe niż wcześniej. Poza tym był taki sam jak wtedy, gdy
widziałam go tuż przed wyjazdem , a nie. Coś jeszcze było inne. Wtedy był
smutny, a teraz w chwili, gdy mnie zobaczył na jego twarzy pojawił się szeroki
uśmiech, a w oczach pojawiły się dobrze znajome iskierki, których tak bardzo
brakowało mi , kiedy patrzyłam w oczy Nick’a.
- Cześć – odezwał się wciąż się uśmiechając.
- Cześć – odpowiedziałam cicho, wbiłam wzrok w podłogę.
- Masz fajną koszulkę.
Przeniosłam spojrzenie na mój strój, no tak zdecydowanie
zbyt duża , szara koszulka z zespołem „Pink Floyd”, która tak naprawdę nie była
moją własnością.
- Wzięłam ją przez przypadek, jak się pakowałam… -
tłumaczyłam się, czułam jak moje policzki robią się czerwone – upiorę ją i ci
oddam…
- Nie przeszkadza mi, że ją nosisz – odparł bez
zastanowienia.
Nastała cisza. Długa, jednak nie była niezręczna, oboje
napawaliśmy się swoim widokiem. Tak bardzo chciałam rzucić się mu na szyję, tak
bardzo chciałam, żeby mnie przytulił, tak bardzo chciałam, żeby znów był tak
blisko mnie jak kiedyś, tak bardzo chciałam usłyszeć od niego – Kocham cię.
Alexis wróć na ziemię, upomniałam się. To nie twoja półka,
nie twoja liga, nie twój świat.
- Alex wszystko w
porządku? – głos Nick’a wyrwał nas amoku, w który popadliśmy.
Odwróciłam się gwałtownie, Shea stał niedaleko nas patrząc
na Harry’ego z wyraźnie niezadowoloną miną. No tak odwieczni wrogowie znów się
spotykają. Styles też nie wyglądał na zadowolonego widząc rywala. Atmosfera
była mocno napięta i teraz tylko ode mnie zależało to, którego z nich wyproszę.
Nie mogli zostać oboje, gdybym zostawiła ich samych choćby na chwilę
skończyłoby się to katastrofą.
- Nick… przeprasza, ale ja… muszę porozmawiać z Harry’m… -
powiedziałam modląc się w duchu by moje słowa nie uraziły go za bardzo.
- Rozumiem – mruknął starając się by ton jego głosy wydawał
się obojętny- Do zobaczenia jutro – uśmiechnął się.
Chłopak wziął z wieszaka kurtkę i odprowadzony triumfalnym
wzrokiem Styles’a opuścił moje mieszkanie. Harry nie czekając na zaproszenie
przekroczył próg, a następnie zamknął za sobą drzwi.
- Po co przyszedłeś? – zapytałam przez łzy.
- Napisałem ci, chciałem po prostu cię zobaczyć – wyjaśnił
bawiąc się końcówkami moich włosów.
- Zobaczyłeś…
Dlaczego on mi to robił? Dlaczego psuł mi to wszystko co
udało mi się poukładać w głowie przez czas, w którym się nie widzieliśmy?
Dlaczego musiał sprawiać, że przestawałam nad sobą panować? Dlaczego tak bardzo
pragnęłam by był ze mną już na zawsze?!
- Ale to mi nie wystarcza – uśmiechnął się szelmowsko i
podszedł bliżej, zdecydowanie zbyt blisko.
- Harry nie…nie możemy… - westchnęłam ciężko.
- Dlaczego? Chyba nie jesteś z tym lalusiem?
Położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do
siebie. Ten krótki i dość prosty gest przypomniał mi dzień, w którym Harry
wrócił z Irlandii, dzień, w którym moja mama odeszła. Pamiętam, że gdy byliśmy
w szpitalu Styles obiecał jej, że choćby nie wiem co będzie się mną opiekować,
a tuż przed śmiercią moja rodzicielka wypowiedziała słowa – Chwilo trwaj jesteś piękna. Wiem, że
zdanie to pochodzie z dramatu Johanna Wolfganga von Goethego, główny bohater
Faust miał oddać duszę diabłu, gdy zasmakuj szczęścia i wypowie owe zdanie, a
wypowiedział je, gdy zobaczył chłopów pracujących na roli. Teoretycznie
przykład mojej matki i bohatera dramatu nie mają związku, ale jeżeliby dobrze
się zastanowić to Faust powiedział to, gdy był szczęśliwy, może moja mama
zasmakowała szczęścia patrząc na mnie i Harry’ego? A ta ich rozmowa, której wtedy
nie rozumiałam, może on od dawna już coś do mnie czuł, jednak zaślepiona
urojoną nienawiścią nie byłam w stanie tego dostrzec?
Spojrzałam na twarz chłopaka, trudno było mi stwierdzić co
czuł w tym momencie, jeszcze chwilę temu, gdy wypraszałam z mieszkania Nick’a był dumny i wyraźnie zadowolony. Teraz
jedyne co dostrzegałam w jego zielonych oczach to niedziela.
- A co byś zrobił, gdybym była z nim? – zapytałam przerywając
ciszę- Walczyłbyś o mnie, czy odpuściłbyś mnie sobie na zawsze i poszukał kogoś
innego?
Chłopak popatrzył na mnie niepewnie, nie wiedział czy mówię
prawdę czy po prostu się z nim droczę.
- To zależy…- odpowiedział – Zależy od tego jak bardzo
byłabyś z nim szczęśliwa, gdybym widział, że swoją walką mógłbym zniszczyć
twoje szczęście to chyba bym odpuścił … I zrobiłbym to tylko dlatego, że twój
uśmiech jest ważniejszy od mojego – wyjaśnił- Ale kochałbym cię już zawsze,
nawet, gdybym miał inną żonę, dwójkę dzieci to i tak nigdy nie przestałbym
kochać ciebie Alex.
- Harry nie wiesz tego… nie boisz się, że to uczucie jest
przelotne? Że jeżeli oboje zaryzykujemy to po kilku miesiącach coś się wypali i
znów siebie znienawidzimy?
Alex ty tak nie myślisz, skarciłam się. Nie myślę tak, ale
się tego boję, co jeśli naprawdę tak będzie? Co jeśli (mam nadzieję, że nie tak
wcześnie) zajdę w ciążę, weźmiemy ślub, a potem cała ta miłość, która teraz
wydaje się być niewyobrażalnie wielka i
wieczna zniknie?
- Nie sądzisz, że trochę przesadzasz – odezwał się lekko
zirytowany – Robisz to samo co przed wyjazdem, szukasz sobie wymówki , choć
dobrze wiesz, że to co mówisz do bzdura. Nawet jeśli nam się nie uda to co z
tego? Zamiast tyle myśleć o przyszłości powinnaś zacząć przejmować się teraźniejszością.
Nikt nie wie co będzie jutro, a ty mówisz o miesiącach! Równie dobrze wracając
do domu mogę wpaść pod tira, a żadne z nas nie będzie mieć na to wpływu.
-Nie mam w zwyczaju podejmować takich decyzji pochopnie…-
mruknęłam, właśnie Styles rzucił mi prawdą prosto w twarz , zabolało, ale miał
rację, a ja nie chciałam mu jej przyznać.
Harry nachylił się i złożył na moich ustach pojedynczy
pocałunek.
- Alexis kocham cię – szepnął mi do ucha dwa słowa, na które
tak długo czekałam.
Nie wiedziałam co robić , wyznać mu, że czuję dokładnie to
samo od razu?
- Daj mi trzy dni – poprosiłam łapiąc go za rękę – potem dam
ci konkretną odpowiedź.
- Trzy dni i ani chwili dłużej – uśmiechnął się.
*
Stanęłam przed białym, czystym płótnem, na paletę wylałam
wszystkie farby jakie miałam. Zastanawiałam się co namalować. W tej chwili nie
chciałam robić niczego innego. Zamknęłam oczy. Musiałam się zrelaksować, na
chwilę stworzyć barierę odcinającą mnie od świata i oddać się swoim myślom.
Decyzja , którą musiałam podjąć tak naprawdę nie była zbyt trudna i każda inna
dziewczyna na moim miejscu bez zastanowienia rzuciłaby wszystko dla Harry’ego.
Ale ja po mimo uczucia jakim go darzyłam potrzebowałam na to czasu. Bycie z nim
po mimo ogromnej ilości zalet miało jedną wadą – musiałabym przewrócić całe
swoje życie do góry nogami. Fakt,
byliśmy już razem i myślę, że z papratzzi czy psychofanki jakoś dam sobie radę,
ale czy moje życie u jego boku będzie chociaż trochę podobne do obecnego?
Wzięłam pędzel, zamoczyłam go najpierw w wodzie, potem w
zielonej farbie i zaczęłam malować wszystko co mi przyszło do głowy.
Mam jeszcze trzy dni. Trzy dni , potem okaże się czy będę
szczęśliwa …
__________________________________________________________________________________
Wyrobiłam się czasowo! ;D Tak jak obiecałam :) Przepraszam
was bardzo za wczoraj i dziękuję za zrozumienie <3 Mam nadzieję, że rozdział
wam się podobał :) Love you all xoxo
16 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ JUTRO/ W NIEDZIELĘ<3
PS
Polecam bloga --->