niedziela, 6 kwietnia 2014

Another world



Rozdział 32.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
To już dziś. Dziś zmienię bieg historii. Dziś ją uratuję. Dziś nic więcej prócz niej się nie liczy …
                                                    ***
Nie powiedziałem jej , że to dzisiaj jest ten dzień , za każdym razem , gdy poruszała ten temat zmieniałem temat. Nie mogłem wyjaśnić jej mojego planu , nie zrozumiałaby , tak naprawdę nawet nie rozumie dlaczego siedzę zamknięty w tym pokoju . Myśli , że Black się mnie boi , a prawda jest taka , że Black nie boi się nikogo , jedyne co on chce osiągnąć to nadzieje u mojej dziewczyny , nadzieje na to , że wszystko będzie dobrze , że ja jestem bezpieczny. Po czym zrobi coś tak potwornego , że ona się załamie , zniszczy jej życie tak bardzo , że będzie widziała jedynie czarne barwy , a wszystkie kolory , radość , szczęście …miłość …. Znikną ,tak jakby nigdy wcześniej ich nie było.
Może powinienem powiedzieć jej o tym wszystkim wcześniej ? Ale czy uświadomienie jej o tym wszystkim byłoby dobre ? Zważywszy na stan w jakim teraz jest , nie powinna się denerwować , a znając ją od razu wpadłaby w panikę . Chciałaby pójść tam za mnie , próbowałaby wmówić i mi i sobie , że da się coś zrobić , zmienić , że wszystko będzie dobrze . Ale nie byłoby i cokolwiek zrobię nie będzie dobrze .
Jednak jeżeli ja przejmę inicjatywę nie dopuszczę do tego , żeby cierpiała , nie mam gwarancji na to , że będzie szczęśliwa , ale ja będę mieć pewność , że już nic nie będzie grozić ani jej , ani naszemu dziecku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Kocham cię – powiedziałam stojąc w drzwiach pomieszczenia.
- Ja ciebie też – odpowiedział i uśmiechnął się delikatnie.
Wyszłam z pokoju chłopaka , następnie z budynku , usiadłam na schodach znajdujących się przed wejściem do budynku. Zaczęłam wpatrywać się w las po drugiej stronie , silny wiatr szarpał koronami starych świerków. Po niebie powoli płynęły ciemne chmury zapowiadające deszcz. Coś wisiało w powietrzu , coś  niepokojącego i  przyprawiającego o dreszcze.
Harry zachowywał się dziś normalnie ,tak jak wtedy ,gdy ukrywaliśmy się w podziemiach ,jakby nic się nie zmieniło . A patrząc na jego wcześniejsze zachowanie było to dość niepokojące. Coś przede mną ukrywał i to nie byle co skoro poświęcił się aż tak bardzo by przez cały czas mnie słuchać , odpowiadać na moje pytania, a nawet zastanawiać się nad imieniem dla dziecka. Ale nie da się ukryć się wszystkiego , rozdrażnienie widoczne w jego oczach zepsuło cały czar jego przedstawienia , patrzył na mnie jakby bał się , że robi to ostatni raz .
Nic z tego nie rozumiem , w końcu nawet jeśli doszłoby to jakiekolwiek starcia między nim , a Black’iem , to przecież Tony się go boi , więc czemu Styles jest zestresowany … i czym ?
- Alexis – głos Hugh’a wyrwał mnie z rozmyślań – Black prosił , żebym cię zaprowadził na arenę .
-Arenę? – zapytałam zdziwiona.
Arena kojarzyłam się z miejscem gdzie w starożytności odbywały się walki gladiatorów , albo pokazowe pojedynki .
-Zrozumiesz jak zobaczysz – westchnął – chodź , to kawałek drogi , a my mamy mało czasu.
Wstałam i ruszyłam za chłopakiem . Był zamyślony , z resztą jak większość osób ostatnimi czasy, wolałam nie pytać co się stało lub co ma się stać . Jeżeli  Tony chce mnie zobaczyć  i to jeszcze w takim miejscu to nie może to być nic dobrego . Wzięłam głęboki wdech i przyśpieszyłam kroku , chciałam mieć już to za sobą.
Co będzie niech ma być .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
Widownia zajmowała miejsca na otaczających „pole bitwy ” ławkach , Black wszystko świetnie zaaranżował , miał nadzieję na moją klęskę , miał nadzieję na to , że będę się przed nim płaszczył  błagając o litość i ponowne przyjęcie do jego klubu. Jednak tym razem nic nie pójdzie po jego  myśli, ja też potrafię grać nieczysto . Spędziłem z nim w przeszłości wystarczająco dużo czasu by go poznać , począwszy od błyskotliwego lowelasa , do którego lgnęły dziewczyny , przez brutalnego i okrutnego człowieka ,którego wszyscy się bali , a skończywszy na zwykłym wyśmiewanym w szkole i niedocenianym przez rodziców chłopcu , którym był w rzeczywistości.
Staliśmy naprzeciwko siebie, każdy z nas w dłoni ściskał broń. W tej chwili nie miałem żadnych skrupułów, byłem skupiony i zdolny zabić go z zimną krwią . Nie będę żałować człowieka , która zniszczył mi życie i zagrażał mojej rodzinie, nie pozwolę na to by znowu kogoś skrzywdził , bez znaczenia czy ten ktoś będzie z moich przyjaciół , rodziny czy też nie będę go znał .
- I jak Harry możemy zaczynać ? – zaśmiał się szyderczo czarnowłosy chłopak , poprawiając włosy.
- Jesteś pewny , że chcesz załatwiać to w właśnie ten sposób ? Nie sądzisz , że jesteś to …hm… jakby to powiedzieć…. Niedojrzałe? – zapytałem głosem przepełnionym sarkazmem .
- Mój drogi ja rozumiem , że jako przyszły ojciec musisz zachowywać się dojrzale , ale dojrzałość niezabawni moich ludzi – uśmiechnął się chytro  i wskazał na publiczność śledzącą każdy nasz ruch – szkoda tylko , że twoje dziecko być może nigdy nie zobaczy swojego ukochanego tatusia …
- Nie powinieneś z góry zakładać finału.
- Gdybym przegrał to nie miałoby żadnego sensu – wyjaśnił podirytowany, psułem jego scenariusz.
- A czy zawsze wszystko musi mieć sens ?
Podniosłem pistolet i ustawiłem go tak , że po puszczeniu spustu pocisk powinien trafić dokładnie w serce mojego przeciwnika , o ile on w ogóle miał serce. Już chciałem widzieć jak pada bezwładnie na ziemię i już nigdy więcej się z niej nie podnosi.
Nagle coś , a raczej ktoś przerwał całe widowisko . Na skraju areny stanęła Alexis , przestraszona i zdezorientowana, po raz pierwszy w życiu widział mnie z bronią w ręku szykującego się do strzału , śmiertelnego stras złu. Nie bała się Black’a, bała się mnie . Spojrzała prosto w moje oczy i wtedy odpłynęło ze mnie cało zło , wszystkie dotychczasowe chęci się rozpłynęły. Jedyne o czym teraz myślałem  to ona , każdy mógł się mnie bać , ale nie ona , nie moja miłość , nie  ktoś kto jest dla mnie najważniejszy…
Upuściłem broń na ziemię , pobiegłem w jej kierunku.
- Kochanie ja … ja nie chciałem go …zab… - nie zdążyłem dokończyć zdania .
Potworny pól przeszył moje ciało , zrobiło mi się ciemno przed oczami , straciłem kontrolę nad nogami . Upadłem . To czego życzyłem mojemu wrogowi właśnie działo się mi.
- Harry ! – krzyk Alex był ostatnim co usłyszałem …
________________________________________________________________________________
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W PIĄTEK <3

20 komentarzy:

Unknown pisze...

o matulu mam nadzieje że Harry przeżyje i czemu akurat w takim momencie

Unknown pisze...

Foch forever do piątku . Powinnaś wiedzieć za co a jak nie wiesz to ci powiem . Kończysz w takich zajebistych mometach

Anonimowy pisze...

zajebisty ^^

Anonimowy pisze...

serio przerwałaś w takim momencie?! :'(

Anonimowy pisze...

a kiedy będzie next???

Anonimowy pisze...

Ja przez cb chyba zwariuję ty to tak realistycznie piszesz, że zawsze jak czytam twojego bloga łzy same płyną mi z oczu i mam zawsze przy sobie pudełko chusteczek

Anonimowy pisze...

I love'u (za ten blog):P

Anonimowy pisze...

Moi rodzice mówią, że jestem uzależniona od tych blogów ( Is True) :( fajny rozdział :)

Anonimowy pisze...

dlaczego ty zawsze przerywasz w tak fajnych momentach to tak jak reklamy puszczają w najmniej odpowiednim momencie WHY? fajny XD

Anonimowy pisze...

nic dodać, nic ująć [KOCHAM] xd

Anonimowy pisze...

O.o OH GOD !!!

Anonimowy pisze...

Tylko nie zabijaj go proszę !

Unknown pisze...

OMG !! Ja się pytam co to teraz jest ? Harry postszelony , nie nie nie nie , to nie tak miało być . Błagam niech on nie umrze

Anonimowy pisze...

Myślę, że teraz ktoś postrzeli Tony'ego bo nie będzie już mógł patrzeć na jego "politykę i działanie" :)
Pozdrawiam
A

Anonimowy pisze...

Next/oliwka

Anonimowy pisze...

Pisz szybko nexta proszę .... xoxo

Anonimowy pisze...

Next next next next

Anonimowy pisze...

Niech on nie umiera ma Alex a poza tym spodziewają si dziecka

Anonimowy pisze...

Next

Anonimowy pisze...

kocham <3