Rozdział 12.
~Oczami Harrego~
- Proszę zapiąć pasy za pięć minut startujemy ! – usłyszałem
z głośników głos pilota samolotu .
Była 23 : 02 , a ja razem z Zaynem , Niallem , Louisem ,
Liamem i Paulem siedziałem teraz w samolocie lecącym do Irlandii na ratunek
mojej ukochanej . Dlaczego akurat o tej godzinie ? Cała akcja musiał przebiec w
nocy , żeby ciotka Julki się nie zorientowała
, że ją zabieramy , plus trzeba było zrobić porządne zamieszanie w hotelu , a z
tym akurat będzie najmniejszy problem .
Siedziałem przy oknie , w tym samym rzędzie co ja siedział
Niall i Liam ,a za nami reszta . Odwróciłem się bokiem tak , żeby mieć
wszystkich na widoku .
- A wy tak w ogóle wiecie jaki mamy plan ? – zapytałem po
chwili zastanowienia .
- Tak – Liam , Paul , Lou i Zayn odpowiedzieli chórem.
- Nie … - Niallowi jak zwykle trzeba było wszystko powtarzać
– możesz mi to wszystko jeszcze raz wytłumaczyć ? – poprosił , chyba było mu
trochę głupio .
- Ok. – odpowiedziałem i uśmiechnąłem się , byłem strasznie
dumny , bo po raz pierwszy sam wymyśliłem cały plan - no , więc zaczynamy od tego , że Zayn musi
zadzwonić … - zacząłem mu wszystko po kolei tłumaczyć .
Ten plan po prostu musiał wypalić !
~Oczami Julii~
Jest już sporo po dwunastej w nocy , a ja oczywiście nie
śpię . Próbowałam czytać książkę , którą znalazłam w swojej walizce . Na moje
nieszczęście był to romans , nie mogłam
czytać o wspaniałej i idealnej miłości , która kończy się happy end’em , bo to
przywoływało zbyt wiele wspomnień , a to tak strasznie bolało , jak rana ,
która zamiast się goić z każdym dniem , gdy nie ma go przy mnie powiększa się
coraz bardziej . Odłożyłam książkę na stolik i podeszłam do szafki , na której
stał telewizor , chciałam go włączyć , ale niestety urządzenie już od
wczorajszego wieczoru nie działało , złośliwość rzeczy martwych . Nagle
usłyszałam jak dzwoni telefon . Zastanowiłam się chwilę . Ciotka zabrała mi
komórkę , więc to pewnie telefon hotelowy . Podeszłam do etażerki , na której
stał telefon i podniosłam słuchawkę .
- Halo ?
- Cześć – usłyszałam znajomy głos Zayna , przecież to nie może być prawda , skąd on
miałby ten numer ? – nie mamy wiele czasu , więc powiem ci od razu , spakuj
wszystkie swoje rzeczy , zaraz przyjdzie do ciebie Niall i poda ci dalsze
instrukcje – Malik skończył mówić i rozłączył się .
Przez dłuższą chwilę byłam za bardzo zdziwiona , żeby choćby
ruszyć się z miejsca . Powoli analizowałam fakty . Skoro Zayn i Niall tutaj są
to pewnie Harry też tutaj jest ! Nie czekając ani chwili dłużej zaczęłam pakować swoje rzeczy do walizki .
Starałam się zrobić to jak najszybciej . Po nie całych 10 minutach ktoś zapukał
do moich drzwi i krzyknął „ Obsługa !” . To na 100 % Niall.
Otworzyłam drzwi i wpuściłam blondyna do środka . Horan był
ubrany w hotelowy uniform i pchał przed sobą wózek z przyrządami do sprzątania
. Na jego widok od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech . Na wszelki
wypadek zamknęłam za nim drzwi .
- Hej Julcia – chłopak obdarzył mnie szerokim uśmiechem –
miło cię znowu widzieć – również się do niego uśmiechnęłam – dobra , mamy mało
czasu , nie wiadomo czy twoja ciotka nie przyjdzie cię sprawdzić . Masz walizkę
? – zapytał , a ja podałam mu małą , czarną walizkę z moimi rzeczami . Nialler
schował ją do wózka – Masz lęk wysokości ?
- Nie , a co ? – jego pytanie trochę mnie zdziwiło .
-Bo teraz mała będziesz musiał zejść z balkonu – wyjaśnił – idź tam szybko ,
na dole ktoś już na ciebie czeka – Irlandczyk puścił mi oczko i wyszedł z
pokoju szczelnie zamykając za sobą drzwi .
Zrobiłam co mi kazał , wyszłam na balkon i stanęłam tuż przy
barierce . Nie było wysoko , mój pokój znajdował się na drugim piętrze , tuż
obok balkonu ktoś postawił drewnianą drabinę , która prawdopodobnie służyła za
ozdobę , obrastały ją fioletowe , wijące się ku górze kwiatki . Wzięłam głęboki
wdech i spojrzałam w dół . Nie boję się , nie boję się – powtarzałam sobie w
myślach . Kogo ja oszukuję , strasznie się bałam , a co jeśli drabina się złamię
? Albo obsunie mi się noga ?
Ciągle zadawałam sobie pesymistyczne pytania patrząc w dół .
I wtedy zobaczyłam , że ktoś biegnie .
Tak to był Harry , chłopak stanął przy drabinie i spojrzał na mnie z uśmiechem
. Widok ukochanego dodał mi odwagi , nie zastanawiając się dłużej spróbowałam przejść przez barierkę , udało
się . Teraz stałam na krawędzi . Oczy Stylesa zalśniły iskrą przerażenia , wzięłam głęboki wdech i spróbowałam wejść na
drabinę , gdy tylko moje nogi stanęły na pierwszym szczeblu drabina zaczęła
niebezpiecznie się chwiać . Ze strachu serce biło mi coraz szybciej . Zeszłam
kilka szczebli niżej , wydawało mi się , że drabina zaraz się złamię , bo
ciągle skrzypiała .
- Julka – usłyszałam głos Harrego – skacz – powiedział spokojnie
– złapię cię .
- Obiecujesz ? – zapytałam , mój głos był trochę
zachrypnięty .
- Obiecuję – powiedział , choć nie brzmiał to zbyt pewnie .
Powoli się odwróciłam , a chłopak podszedł bliżej , nie
byłam już wysoko . Boże proszę ja nie chcę jeszcze umierać – modliłam się po
cichu . Po chwili skoczyłam , „lot” był tak krótki , że nawet nie zorientowałam
się kiedy znalazłam się w ramionach ukochanego . Otworzyłam oczy i spojrzała na
uśmiechniętą twarz Harrego .
- Mówiłem , że cię złapię -
pocałował mnie w policzek , nie mam pojęcia jakim cudem on mnie złapał ,
ale teraz nie było to ważne .
Styles postawił mnie na ziemi i złapał za rękę . Pobiegliśmy
na parking gdzie czekali wszyscy przyjaciele mojego chłopaka oraz Paul .
- Wy jedźcie na lotnisko i wracajcie do domu – Harry zwrócił
się do reszty – my wrócimy jutro wieczorem – tym razem wzrok chłopaka spoczął
na mnie , spojrzałam na niego pytającym wzrokiem , ale on się tylko uśmiechnął
.
Po piętnastu minutach siedziałam razem z ukochanym w samochodzie
. Nie miałam pojęcia dokąd jedziemy . Siedzieliśmy w milczeniu , ale ta cisza
była bardzo przyjemna . Nie mogłam przestać patrzeć na chłopaka , tak bardzo
brakowało mi jego widoku.
Parę minut później zatrzymaliśmy my się w środku lasu . Była
dopiero druga w nocy , więc było strasznie ciemno . Harry wysiadł z auta i
podszedł do drzwi od mojej strony i je otworzył .
- Wysiadaj – rozkazał .
- Ale Harry …
- Wysiadaj – powtórzył .
Bez słowa zrobiłam to o co prosił . Wtedy on niespodziewanie
wziął mnie na ręce i posadził na masce , a on zjechał pocałunkami coraz
niżej , zdarł ze mnie t-shirt .
swojego samochodu . Stał bardzo blisko ,
przez dłuższą chwilę po prostu się na mnie patrzył delikatnie jeżdżąc opuszkami
palców po moich policzkach . Następnie wbił się w moje usta , całował
łapczywie, stopniowo kładąc mnie na masce pojazdu .
- Hazz jesteś pewien , że chcesz robić to akurat tutaj ? –
zapytałam .
- Tak – odpowiedział i
z powrotem zajął się całowaniem mojej szyi .
- Harry … - podniosłam delikatnie jego głowę , żeby
popatrzył mi prosto w oczy – Dziękuję , że mnie uratowałeś .
- Dziękuję , że na mnie czekałaś – uśmiechnął się , tym
razem to ja go pocałowałam .
A potem wiadomo co było …
_________________________________________________________________________
Czytacie = komentujecie <3