Rozdział 30.
Czasem zdarza się , że życie płata nam figle, wpędza nas z
jednych kłopotów w drugie . Zdarza się , że te drugie problemy pomagają
rozwiązać te pierwsze , jednak częściej jest tak , że komplikują wszystko
jeszcze bardziej niż było. Wtedy
zadajemy sobie pytanie – Czy może być jeszcze gorzej?
W moim przypadku odpowiedź jest zawsze identyczna – TAK.
Ciąża – dla większości kobiet , nawet w tak młodym wieku
jakim ja jestem to najwspanialsza rzecz na świecie.
Dziecko – dowód miłości dwojga ludzi .
Tak powinno to wszystko wyglądać , powinnam być szczęśliwa ,
powinnam się wzruszyć , powinnam pobiec do Harry’ego i przekazać mu tą radosną
wiadomość. Ale zamiast tego stałam jak wryta w podłogę i po raz dziesiąty
czytałam z niedowierzeniem to samo
zdanie informujące o moim rzekomym zajściu w ciążę. Może dlatego , że się bałam
? Czego ? Reakcji Harry’ego czy zachowania Tony’ego wobec zaistniałej sytuacji?
A może po prostu miałam nadzieję , że stojący przede mną mężczyzna zaraz
krzyknie „Żartowałem!” i wszystko wróci do względnej normy ?
- A więc ? – zapytał czarnowłosy – mam iść czy sama to z nim załatwisz ?
- Ja..ja pójdę – odezwałam się głośno przełykając ślinę –
tylko mam do ciebie pytanie … co ty z robisz w tym wypadku ?
- Masz na myśli to czy pozwolę wam obojgu opuścić moje
miasto i w spokoju wychować dzieciaka ? –
zaśmiał się chytro – to się jeszcze okaże…
- To znaczy ? – naprawdę zależało mi na konkretnej
odpowiedzi , jednak tajemnice i niepewność były u Black’a standardem .
- Dowiesz się w swoim czasie , a teraz idź do Styles’a ,
jestem ciekaw jego reakcji – wskazał dłonią drzwi prowadzące do pokoju mojego
ukochanego.
Bez słowa ruszyłam w stronę pomieszczenia . Otworzyłam drzwi
, w prawej ręce ściskałam dokument, który wcześniej podarował mi Black . Muszę
mu to powiedzieć . Muszę mu to powiedzieć . Muszę mu to powiedzieć. Ale jak ?
Mam tak po prostu rzucić – Cześć Skarbie
chciałam ci tylko powiedzieć , że będziemy mieć dziecko ? A może zacząć
jakiś temat , który zupełnie od tego odbiega , a to co istotne zostawić na sam
koniec , gdy jego myśli już będą zajęte?
Serce biło mi tak szybko jakbym miała przekazać mu jakąś
straszną wiadomość, ale przecież nikt nie umarł , ktoś się urodzi , to w końcu
coś pięknego i radosnego … a mimo to ja nie potrafię się tym cieszyć.
Chłopak leżał na łóżku , wzrok miał wbity w sufit , wydawało
się , że jest gdzieś daleko , w świecie bez zmartwień , w świecie , w którym
jest szczęśliwy , w tym lepszy , INNYM ŚWIECIE. Nie zauważył , że weszłam ,
dopiero , gdy usiadłam obok niego na twardym materacu jego oczy zwróciły się w
moją stronę, po mimo uśmiechu , który pojawił się na jego twarzy oczy były
smutne . Zielone tęczówki , rozszerzone źrenice , które zwykły lśnić iskierkami pewności siebie i nadziei dziś
były …hm… jakby wygaszone .
- Właśnie zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi –
powiedział nie siląc się na przywitanie – pamiętam jak przeczytałem kiedyś
takie dwa zdania „Nierealna miłość w
realnym świecie . Realna miłość w nierealnym świecie ”.
Nie byłam pewna czy go zrozumiałam , nie byłam pewna czy te
zdania miały jakiś większy sens. Czekałam aż wyjaśni.
- Słuchaj … To jest tak jakby o nas. Nasza miłość nie jest
możliwa w tym świecie , ale w naszym , tym wyobrażonym świecie moglibyśmy być
szczęśliwi , tutaj nigdy nie będziemy … Może los po prostu nie chce , żebyśmy
byli razem ?
- Nie mów tak – uśmiechnęłam się delikatnie , chyba sprawę z
ciążą musimy , jednak odłożyć na koniec -
Gdyby los nie chciał , żebyśmy byli razem nie byłoby nas tu teraz.
- W niewoli u Black’a ? – prychnął ironicznie .
- Nie… gdyby los nie chciał, żebyśmy byli ze sobą nie
uciekłabym z domu, ty nie znalazłbyś mnie zmarzniętej na ulicy , nie
przypomniałabym sobie tego co nas łączyło po jednym pocałunku i nie
zakochałabym się w tobie do szaleństwa – pogłaskałam go po policzku
Dziś nasze role się odwróciły , dziś to on był bezbronny i
zagubiony , a ja starałam się zrobić wszystko , żeby był pewny , że wszystko
będzie dobrze.
Po mojej głowie wciąż kręciło się to po co tu przyszłam ,
ale cały czas powstrzymywałam się przed wypowiedzeniem tych dwóch słów.
-„ Szukam cię - a gdy
cię widzę, udaję, że cię nie widzę. Kocham cię - a gdy cię spotkam, udaję, że
cię nie kocham. Zginę przez ciebie - nim
zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem...” – zacytował – tak by właśnie było,
gdybyś nie leżała wtedy na chodniku … Przepraszam , ale chyba po prostu boję
się tego co będzie , już i tak jest źle , co będzie jeśli będzie jeszcze gorzej
? Nie chcę ci sprawiać więcej kłopotów.
Oj to się zdziwisz, pomyślałam .
Harry podniósł się i pocałował mnie w policzek , to nie miał być namiętny pocałunek
, to miał byś symbol. Coś w stylu zawsze będę cię chronił.
- Co zrobimy z Black’iem ? – zmieniłam temat .
- A jak idzie ci bycie obojętną ?
- Póki co moje zachowanie tylko lekko zszargało mu nerwy ,
bardziej wkurzył go fakt , że jestem w ciąży – odpowiedziałam.
- Przepraszam , ale czy możesz powtórzyć ? – chłopak był
zszokowany .
Dopiero w tej chwili dotarło do mnie to jakie słowa
wypłynęły z moich ust . Nie tak to miało być. Nie tak miałam mu to przekazać .
Nie w takim momencie .
- Alexis … ja się przecież … - zaczął się jąkać , na jego
policzkach pojawiły się rumieńce .
- Nie tłumacz się – westchnęłam .
- No czyli , jednak mamy kolejny problem – schował twarz w
dłoniach – Boże czy my nie możemy mieć normalnego życia ?
- Przypuszczam , że odpowiedź brzmi „ nie”.
Nagle drzwi się otworzyły , a do pomieszczenia wszedł Tony z
dwoma członkami swojej świty.
- Laleczko będę wdzięczny jeśli zostawisz nas samych –
odezwał się ciemnowłosy.
Objęłam twarz Styles’a dłońmi i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek
, następnie opuściłam pomieszczenie zostawiając dwóch największych wrogów
samych.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
(Harry)
- Przyszedłem złożyć ci najserdeczniejsze gratulacje – głos
Black’a był przesycony sarkazmem – to takie przykre , że to ja będę wychowywał
twoje dziecko …
Wstałem z łóżka i stanąłem tuż przed nim.
- Chyba nie sądzisz , że ci na to pozwolę ? – zapytałem ,
ręce miałem zaciśnięte w pieści , jedyną rzeczą , która powstrzymywała mnie
przed zaatakowaniem go był fakt , że to nie mnie się za to oberwie tylko Alex .
- Myślisz , że ja się ciebie boję? Mogę zrobić z twoją
laseczką wszystko co mi się podoba , a ty i tak nie będziesz mieć na to wpływu –
zaśmiał się – twoje i jej cierpienie będzie dla mnie czystą przyjemnością .
- Jeżeli tylko spróbujesz jej
dotknąć …- popchnąłem go na ścianę znajdującą się tuż za nim – … albo chociaż
na nią spojrzysz to obiecuję ci, że uduszę cię własnymi rękami tak jak ty
zrobiłeś to z tym z Andy’m i też zwalę winę na kogoś innego …
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ W PIĄTEK :)